Zaczęło się od jednego tygodnia. I tak już zostało

Planowanie to jedno z tych słów, które brzmią trochę… nudno.

Kojarzy się z harmonogramami, tabelkami, obowiązkami. Ale dla mnie wszystko zaczęło się od jednej kartki. Zwykłej kartki, na której rozrysowałam tydzień – od poniedziałku do niedzieli. I po raz pierwszy poczułam, że ogarniam.

Dlaczego tydzień to idealna jednostka do planowania?

Życie myśli w tygodniach

Większość z nas funkcjonuje właśnie w tym rytmie: poniedziałek–piątek praca lub uczelnia, weekend na odpoczynek. Tydzień ma swoją strukturę i powtarzalność – co daje poczucie porządku.

Tydzień to wystarczająco dużo i wystarczająco mało

Planowanie miesiąca? Zbyt odległe. Dnia? Zbyt szczegółowe. Ale tydzień… to idealny balans. Można dostrzec, co się da zrobić, a jednocześnie nie przytłoczyć się całością.

Mój rytuał tygodniowego planowania

W każdą niedzielę wieczorem robię sobie herbatę, otwieram planer i przez 15 minut układam myśli:

  • Co mnie czeka w tym tygodniu?
  • Co chcę przesunąć z poprzedniego?
  • Co będzie moim „jednym najważniejszym celem”?

Nie zawsze jest perfekcyjnie. Czasem połowa rzeczy się przesuwa. Ale samo to, że wiem, co chciałam zrobić – zmienia perspektywę.

Małe triki, które robią różnicę

1. Blokowanie czasu

Jeśli coś nie ma konkretnego dnia i godziny – prawdopodobnie się nie wydarzy. Dlatego nawet czas na odpoczynek wpisuję do planera.

2. Kolory i symbole

Nie jestem mistrzynią BuJo, ale lubię kolorowe oznaczenia – np. ✨ dla rzeczy ważnych i 💭 dla takich, które mogą poczekać.

3. Nie planuję wieczorami

To zasada, którą wprowadziłam po kilku tygodniach: po 18:00 – żadnych zadań. Tylko to, co daje mi energię. Planowanie wieczorów jako wolnych przestrzeni pozwoliło mi uniknąć poczucia winy za „nicnierobienie”.

Planowanie to nie dyscyplina. To opieka nad sobą.

Kiedyś myślałam, że planowanie to coś, co mają „ogarnięci ludzie”. Teraz wiem, że to nie o to chodzi. To raczej sposób, by być dla siebie dobrą. Żeby nie zapomnieć o tym, co ważne – ale też żeby się nie pogubić w tym, co pilne.

Na koniec

Ten wpis to dopiero początek. W kolejnych tygodniach będę tu dzielić się pomysłami na organizację codzienności – ale nie z poziomu guru, tylko zwykłej osoby, która po prostu testuje, co działa. A jeśli Ty też jesteś na tej drodze – to dobrze, że tu jesteś.

Dodaj komentarz